czwartek, 22 kwietnia 2010

RuneQuest i Savage Worlds

W życiu bywa tak, że bywa tak, że albo nic się nie dzieje, albo wszystko zaczyna dziać na raz. Tak było ostatnio i u mnie, bowiem jednego dnia dostałem paczki z dwoma grami RPG!

Jako pierwszy w moim domu zagościł RuneQuest II, najnowsze dziecko ze stajni Mongoose Publishing. Firma zrobiła ostatnio skręt i odchodzi od dominującej na rynku mechaniki d20. Ma to związek po części z utratą licencji na Conana, ale też i chyba zmęczeniem rynku. Wizards of the Coast dominuje na polu Czwartej Edycji i nie zamierza dopuszczać do stołu innych graczy, stąd Mongoose Publishing obrało inny kierunek: postanowiono wrócić do starszych gier, odświeżyć je i przypomnieć teraźniejszej publiczności, zachowując przy tym ich dawnego ducha, reguły i standardy, przez co wydawnictwu blisko do OSR. Staraniem wydawnictwa ukazały się nowe wcielenia dwóch klasycznych gier, wiekiem dorównujących D&D: RuneQuest i Traveller.

RuneQuest II to już drugie wydanie tej gry pod szyldem Mongoose Publishing. To zostało poprawione i dopracowane. Nie ingerując zbyt mocno w mechanikę, wprowadzono kilka zmian, które likwidowały błędy wynikające ze złego projektowania zasad. choć zmiany te były konieczne, to nie  zakłóciły ducha gry, która w swej zasadniczej części pozostała niezmieniona od lat siedemdziesiątych. W zasadzie na rynku pozostała już ich tylko trójka: Basic Roleplaying System, RuneQuest i Traveller , bowiem jak wszyscy wiemy D&D nie jest już ta grą, jaką poznaliśmy kiedyś, a GURPS chyba też uległ dosyć silnej mutacji.

Wydanie podręcznika jest naprawdę niesamowita. Zrezygnowano z ilustracji na okładce na rzecz skórzanej oprawy ze złotym nadrukiem. Czerwony materiał i duża złota runa od razu rzucają się w oczy.  Takie minimalistyczne podejście ogromnie mi przypadło do gustu, mam nadzieję że farba się nie zetrze. wnętrze podręcznika jest czarno-białe i również skromne. Ilustracje nie są zbyt oszałamiające, ale dobrze spełniają swoją rolę. Tekst rozłożono w przejrzysty sposób, ułatwiający czytanie i poszukiwanie informacji. Te są wystarczające do poprowadzenia gry, nawet bez opisu świata. Uwzględniono też kilkanaście potworów, które mogą stanowić wyzwanie i uprzykrzać życie graczom. Zasadniczo sama podstawka wystarczy do zabawy, ale Mongoose Publishing już poszerza katalog serii. firma nie ukrywa, że zamierza oprzeć się na nowych zasadach w swojej polityce wydawniczej. W ciągu ostatnich miesięcy ukazały się dodatki: Arms& Equipment (broń, ekwipunek, przydatne przedmioty), Monster Colliseum (zbiór potworów i bestii) oraz Necromantic Arts (o mrożącej krew w żyłach dziedzinie czarnej magii).  Już dostępny jest podręcznik opisujący Gloranthę (świat stworzony przez Grega Stanfforda jeszcze w latach sześćdziesiątych i towarzyszący RuneQuestowi od początków istnienia, charakteryzujący się ogólnie rozbudowanym światem i bogatą mitologią). Ma on być niejako domyślnym settingiem dla systemu. Niedawno wydano Deus Vult, setting w realiach średniowiecznej Europy, która zmaga się z niepowodzeniem Krucjat oraz istotami z mroku, jakie towarzyszyły ludzkości od zarania dziejów. Na lat tego roku zapowiedziano z kolei wydanie pierwszego podręcznika do Elric!, czyli świata stworzonego przez Michaela Moorcocka cyklu o Elricu z Melnibone. Jak widać RuneQuest ma się stać podstawą dla wielu nowych światów i przygód.

Dla mnie RuneQuest jest szczególnie ważny, ponieważ był pierwszą grą RPG z prawdziwego zdarzenia, w jaką grałem Z tego powodu zdecydowałem się kupić nową edycję i obecnie ją czytam. O wrażeniach z lektury, konfrontacji ze wspominkami z pierwszych sesji niebawem.

Drugą nowalijką jaka pojawiła się na mojej półce jest polska edycja Savage Worlds. Czekałem na tę grę z wytęsknieniem, kibicując Wydawnictwu Gramel, pomimo tego że nie było mi dane tłumaczyć podręcznika. Bez wahania zamówiłem edycje kolekcjonerską i gryzłem palce z niecierpliwości. I w końcu doczekałem się! Pudełko dotarło lekko sfatygowane, o czym już wcześniej informowali inni fani, stąd moje obawy były spore, słysząc niektóre relacje wyobrażałem sobie najgorsze. Na szczęście nie było tak źle. tutaj trzeba  zdjąć czapkę z głowy przed Ramelem, który dopytywał się o losy przesyłki, zamartwiał nad losami paczek i generalnie musiał przeżywać bardzo trudne chwile. Szczerze mówiąc, nie spotkałem się jeszcze z tak dużą troska o klienta!

Co do zawartości przesyłki, to większość z czytelników już albo ją dostała, albo przeczytała relacje na innych blogach. mogę jedynie powtórzyć, że edycja kolekcjonerska pełna jest dóbr: specjalna kostka, karty, wzorniki wybuchów, dodatkowa broszura z ekskluzywna przygodą oraz sam podręcznik stanowią naprawdę godną całość. Szczególnie miłym akcentem jest dla mnie dedykacja. Pewnie za jej sprawa kupie jeszcze zwykły podręcznik, żeby nie zniszczyć tego. Wydanie materiałów jest naprawdę przednie, na najwyższym poziomie. Co do samego tłumaczenia, na razie się nie wypowiadam, muszę przeczytać podręcznik. Niemniej, chcę wyraźnie napisać, że wraz z wydaniem rodzimej edycji Savage Worlds, polski rynek RPG ogromnie się wzbogacił. Oby tak dalej!


3 komentarze:

  1. No cóż. Miałem przez chwilkę tą nową edycję Runequesta. Niestety się rozczarowałem, a bardzo chciałem polubić tą grę (zwłaszcza, że podręcznik naprawdę powala). Cechą Runequesta (właściwie we wszystkich edycjach) było dążenie do symulacjonistycznego ujęcia mechaniki gry. Osobiście nie wyobrażam sobie tej gry bez "hit locations" (tak jak nie ma IMHO D&D bez Vancian Magic). Przejdę jednak do rzeczy i napiszę, które elementy nowego RQ nie wzbudziły mojego entuzjazmu.

    1. Sposób obliczania umiejętności podczas tworzenie postaci jest niby realistyczny, jednak w praktyce za dużo z tym cyrku. W oryginalnym RQ czy Zewie Cthulhu wszystkie skille mają z góty ustaloną wartość bazową. Różnice wynikające z przeliczania w MRQII współczyników na bazową wartość skilli zajmują zbyt dużo czasu. Jest to o tyle wkurzające, że wynikłw z tego minimalne róznice w początkowej wartości umiejętności nie są na tyle duże by jakoś specjalnie rzutowały za przebieg rozgrywki.

    2. Jeśli grać by grać "by the book", każdy najprostszy manewr wymaga kostkowania i przeliczania, zwłaszcza jeśli porównujemy skille bohatera, jego oponenta i nanosimy modyfikatory sytuacyjne.

    3. Wszystkie wspaniałe manewry (walka) strasznie zamulają przebieg rozgrywki (w wersji Chaosium mamy tylko jeden specjalny rozdzaj ataku - impaling). To samo Combat Actions - i tak standardowo wybiera się jeden atak i jedno parowanie (a większość bohaterów i przeciwników będzie miała po 2 CA). Może to i fajne, ale niepotrzebnie spowalnia walkę (miałem wrażenie, że robi się z tego coś w typie planszówki/karcianki w sensie - wybierz sobie combos). To zdecydowanie model rozgrywki dobry dla doświadczonych graczy w typie rule-lawyers, nie dla casuali (wiem, sprawdziłem).

    4. Reasumując, system zniechęcił mnie konieczością dużej ilości kostkowania i szperania po podręczniku w celu odnalezienia regułki koniecznej w danym momencie gry. Dodatkowo walka wcale nie okazała się dynamiczna. PRzypominała raczej najazdy kamery w zwoooolnioooonym teeeempie. Mało ekscytujące. Dla porównania poprowadziłem Palladium Fantasy i tam, mimo dużej ilości detali, wszystko szło sprawnie po jednokrotnym przeczytaniu podręcznika.

    Ale nie bierz sobie do serca tego komentarza. Po prostu czuję się już za stary na tego rodzaju mechanikę. Za dużo odgórnie narzuconych detali. Ale też wiem, że krew nie woda i sentyment robi czasami swoje (ja dzisiaj z nostalgią przeglądałem podręcznik do 1 edycji Warhammera).

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za te kilka słów. Na razie przeczytałem rozdział o tworzeniu postaci i jak do tej pory jest nieźle. Przynajmniej, w porównaniu do D&D 3 (hłe, hłe). Przejrzałem rozdział o umiejętnościach, cóż nie mam już głowy do zaprzątania sobie jej detalami. Ten system nie jest tak poskładany jak d20, więc zmiana czegoś lub pominięcie nie spowodują katastrofy.

    Liczyłem na w miarę prosta mechanikę walki, ale po Twoim komentarzu i postach na forum Mongoose Publishing widzę, że może nie być tak różowo i kwieciście. Zobaczymy.

    Niemniej, nie ukrywam, że wiążę z RuneQuestem spore nadzieje i plany.

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie życzę powodzenia w testowaniu nowego RQ i czekam na Twoją opinię. Ja po jednej sesji pozbyłem się tego podręcznika (a tak ładnie wyglądał na półce, przyciąg nawet oko nie-erpegowców). Not my cup of tea.

    OdpowiedzUsuń