poniedziałek, 7 marca 2011

D&D Encounters spotkanie 5

Praktycznie z tygodniowym opóźnieniem, ale zamieszczam raport z piątego spotkania z Dark Sunem. A mówią, że to trzynastka jest pechowa.

"Nadzwyczajnym wysiłkiem woli i determinacją by ocalić życie", dwójka bohaterów która padła w spotkaniu z kankami powróciła do żywych i drużyny. Zasady Encounters przewidują dwa rozwiązania problemu, jaki tworzy śmierć postaci: gracz wybiera nowego bohatera spośród dostępnych lub wraca dawnym, jednak na dwa najbliższe spotkania otrzymuje kumulatywny modyfikator -1 do wszelkich testów współczynników, umiejętności, trafienia i obron. Obydwaj gracze wybrali tę drugą opcję.

Pierwszy skill challange czyli podróż przez pustynię poszedł w miarę gładko, choć nie tak śpiewająco jak za pierwszym razem. Niestety tak dobrze nie było przy probie pokonania utrudnień jakie narzuca dzicz i w trakcie tej sesji bohaterowie otrzymali kolejne -1 do obron bohaterów. Na koniec pozostało pewne novum, czyli choroba słoneczna (Sun Sickness). Bohaterowie którzy nie mają wody i jedzenia, cierpią głód i pragnienie dłużej niż jeden dzień, padają ofiarą upału, gorąca, suchości powietrza. Oznacza się to testem choroby, który wygląda w tym przypadku tak, jakby to sam Athas atakował bohaterów. Ci, przeciwko którym powiodła się owa napaść, tracą jeden healing surge i zapadają na chorobę. Od tej pory będą się przed nią bronić: ich stan może pozostać taki sam (żadnych zmian),. polepszyć lub pogorszyć, co może się skończyć śmiercią).

Bohaterowie dotarli wreszcie na pogórze. Teren z piaszczystego stał się kamienisty, każdy krok to ból od wrzynających się w stopy ostrych skał. w meandrze niewielkich kanionów i wąwozów bohaterowie dostrzegli rachityczne drzewka na pagórku i kręcące się dookoła nich dziwne istoty. Z początku wyglądały jak  zwierzęta, ale poruszały się to na dwóch łapach, to niezdarnie przygarbione, aż w końcu okazało się, że to humanoidy, przebrane w skóry, czaszki i pozostałości jakichś bestii. Co więcej, zbierały one owoce z drzewek i zajadały się nimi, jakby trawione potwornym głosem.

Thri kreen postanowił działać pokojowo i zawołał do nieznajomych, aby podzielili się zdobyczą, ale tamte powitały go salwą strzał i wściekła szarżą. Bohaterowie szybko dołączyli do walki i pozbyli się dwóch wojowników i łucznika, ale na pomoc napadniętym przyszedł ich szaman, kolczasta bestia i dwóch następnych... goblinów! Tak, goblinów, czytelnicy  troszeczkę bardziej obeznani z realiami Dark Suna zapewne podskoczyli w fotelach tak samo jak ja, kiedy czytałem przygodę. Nic dziwnego, że król Diaskonor jest takim paranoikiem, skoro fakty świadczą przeczą temu, czego był pewien, a mianowicie tego, że wyeliminował całą tę wszeteczną rasę z powierzchni Athasu!

Niemniej, przybycie posiłków odwróciło szalę bitwy i wkrótce bohaterowie zaczęli padać jeden po drugim. Gobliny odniosły zwycięstwo i znikły w oddali, ale żadna z postaci już tego nie widziała...

Zza ekranu Mistrza Podziemi
- Opis goblinów jako istot udających padlinożerców był moim pomysłem. wymyśliłem sobie, że jedna banda faktycznie uniknęła pogromu i od setek lat udawała inne istoty wychodząc poza swoja jaskinię, pewna że ich przodkowie śmiertelnie urazili duchy Athasu, które skazały całą ich rasę na śmierć, jeśli tylko pokażą swoje prawdziwe oblicza.
- Dark Sun mode jest zabójczy. Opiera się na założeniu, że w przeciwieństwie do normalnych zasad D&D, bohaterowie nie odzyskują punktów życia i healing surge po każdym wydłużonym odpoczynku, ale tylko po takim, który miał miejsce w całkowicie bezpiecznej  lokacji: nie narażonej na drastyczne spadki temperatur, atak potworów, zwierząt itp. A więc w zasadzie są to okolice cywilizowane lub na prawdę dobrze zabezpieczona grota, ziemianka itp.
- Kolejne spotkanie we wtorek, 8 marca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz