poniedziałek, 4 kwietnia 2011

D&D Encounters spotkanie 7

Tym razem spotkanie odbyło się tak, jak zakładaliśmy. Graliśmy w pięć osób włącznie ze mną i czuć było, że ostatnie spotkanie zaprojektowano na większą ilość graczy. Od przyszłego będę musiał redukować ilość potworów, dostosowując ja do czterech graczy, ponieważ nie każdego bawi, że co walka jego bohater ginie lub ledwo stoi na nogach.

Tym razem zamiast elfa Castriego w sesji został wykorzystany muł Yuka.

Drużyna połączyła się na nowo na pustyni. Jarvix i Barcan opowiedzieli o spotkaniu z Ralem, półgębkiem wspominając o racjach żywnościowych i wodzie, jakie od niego dostali, a słowem nie zająknąwszy się na temat leczącego owocu.

Sielanka nie trwała długo, bowiem odrobinę zapomniana burza obsydianu zaczęła się zbliżać do bohaterów, niechybny znak, że Kroczący przez Pustynie nie zamierza odpuścić bohaterom.

Rozpoczął się wyścig z czasem, gdy drużyna próbowała się skryć pomiędzy polami czarnego pyłu, których podobno obawiali się ssauranie. Wnioskując z opowieści Rala, bohaterowie spodziewali się wielkich połaci zniszczonej ziemi, ale natrafili na jej poletka. Prześladowcy nie porzucili więc tropu i dopadli ich tuż przy górskiej ścianie. Przeciwko czwórce bohaterów stanęło tyle samo jaszczurostworów: szaman podobny do prześladowcy krasnoluda i trzech wojowników.

Walka z początku toczyła się po myśli ssauranów, ale skoncentrowane ataki bohaterów, przeważyły szalę zwycięstwa na ich stronę. Gracze nauczyli się już, że nie należy rozdzielać sił i koncentrować się na maksymalnie dwóch wrogach, dopiero później atakując kolejnych. Ta taktyka poskutkowała i tym razem, dwóch przeciwników zostało ciężko ranionych, z czasem padło, trzeci umiejętnie wykorzystywał skały i nękał tych, którzy oddalali się od grupy. Największym zaskoczeniem okazał się szaman, którego celne ataki dystansowe mocno nadkruszyły zdrowie bohaterów i sprowadziły jednego na skraj śmierci. Szczególnie zawziął się na Barcana, ale ku jego uldze, dwa razy zabrakło mu kilku pól, aby razić którymś z czarów.

Radosną sieczkę przerwało nadejście ryczącego wichru i obsydianowej burzy. Pierwsze odłamki zaczęły ciąć skórę walczących, a wiatr targał nimi na wszystkie strony. Ostatni z ssauranów zginął, kiedy deszcz odłamków uderzył z pełną siłą. Nękani porywami wiatru bohaterowie zebrali towarzyszy i rzucili się w górę skalistej ścieżki, która kończyła się jaskinią. Ledwie w niej znikli, mocarny podmuch wiatru naruszył luźne kamienie i w dół zeszła lawina, w duchu klasycznych Dungeons&Dragons odcinając wyjście.

Jako że bohaterowie ukończyli piąte spotkanie, czyli pierwszą część tego sezonu Encounterów, awansowali na drugi poziom doświadczenia, odzyskali pełnie punktów życia i healing surge.

Następne spotkanie 14 kwietnia, w najbliższy wtorek niestety nie mogę się pojawić.

2 komentarze:

  1. No i trzeba dodać że Barkan przeżył :) dzięki tym kilku polom bo już na 3Hp był.
    I nie wspomniałeś o anghegu który sporo namieszał.
    Ale i tak mam wrażenie ze ta walka była już bardziej wyrównana niż ta z goblinami.

    pozdrawiam Gomi

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupełnie mi ten anknheg z głowy wyleciał, choć był strasznie fajnym motywem, zwłaszcza próby przejęcia nad n8im kontroli.

    OdpowiedzUsuń