czwartek, 3 listopada 2011

Neverwinter Campaign Setting - recenzja

Wizards of the Coast wydaje jeden setting rocznie, dzieki czemu łatwo policzyć, ile lat czwarta edycja gości na naszych stołach. Na pierwszy ogień poszedł najpopularnijeszy ze światów, Forgotten Realms, którego nowa odsłona spotkała się z kontrowersjami i mieszanymi uczuciami fanów. Potem był dobrze przyjęty Eberron i rewlacyjnie odświezony Dark Sun. Na rok 2011 zapowiadano Ravenlofta w formie osobnej gry, jednak plany uległy zmianie. Za sprawą nadchodzącej wielkimi krokami gry MMORPG Naverwinter dostaliśmy setting, będący opisem tego miasta. AŻ czy TYLKO?

Jeśli ktoś z was dopiero sięga po podręcznik do czwartej edycji, może go spotkać spore zaskoczenie. Jednym z celów jakie jej przyświecały było skupiejnie się na rzeczach, które służą do zabawy. Dlatego nie uświadczymy już tabel chronologicznych sięgających na kilka tysięcy lat wstecz, dokładnie opisujących wojny, bitwy i starcia. W podręcznikach pozostawiono jedynie to, co słuzy zabawie w najbardziej bezpośredni sposób. O wahaniach pisarstwa dla TSR/WotC napiszę jeszcze kiedyś, dość powiedzieć, że podręczniki do czwartej edycji to materiał ready-to-go.

Dotychczasowe settingi mialy swoje wady i zalety, a Neverwinter Campaign Setting jest sumą nauczek, wyciągniętych na wczesniejszych publikacjach. Choć na mieście ciąży balast pomysłów wprowadzonych w Forgotten Realms Campaign Guide, to podręcznik napisano inaczej, niż dotychczas. Powiedziałbym, że w starym stylu, ale mogloby to doprowadzić do błednych konkluzji.

Całkiem ładny przewodnik
Jak zwykle w przypadku czwartej edycji ksiązek tego kalibru, otrzymujemy książkę w twardej oprawie, wydana na kolorze i papierze kredowym. Układ jest przejrzysty, ilustracji sporo, a marginesy dosyć uczciwe, to zanczy ani za szerokie, ani za wąskie. Nie jestem łowcą literówek, więc nie dopatrzyłem się jakiś błędów edytorskich, to chwalebne zadanie pozostawiam innym. Podobnie jak w przypadku poprzednich settingów dostajemy także mapę w dużym formacie, ale nie odklejałem jej jeszcze. Ksiązka liczy sobie dwieście dwadzieścia cztery strony i wyszła spod piór "młodych lwów" Wizards of the Coast:
Matta Sernetta, Erika Scotta de Bie i Ariego Marmella.

W podręczniku znajdziemy wiele dobrego. Głównym materiałem jest rzecz jasna opis miasta. tutaj mamy powrót do najlepszych dni TSR: otrzymujemy informacje ogólne i szczegółowe, przemieszane w odpowiednich proporcjach. Z jednej strony dowiemy się co w trawie piszczy, ale nie zostaniemy zasypani lawiną szczegółów. Ramy sytuacji panującej w Neverwinter są jasno zarysowane, ale pozostawiają Prowadzącemu wiele swobody i miejsca, aby bezkonfliktowo zaimplementował swoje pomysły.

Dodatkowo otrzymujemy spory rozdział na temat modyfikowania naszych bohaterów, dzięki czemu postacie działające na terenach Neverwinter będą charakterystyczne i inne od bohaterów z dalszych zakątków Faerunu. Tu warto zauważyć, że nie są to suche mechaniczne bonusiki, ale każdy z 'tematów' oferuje też trochę informacji o świecie, jakie się z nim wiążą. Choć podobne zabiegi widoczne były już wcześniej, to różny był stosunek mechaniki do historii. Tutaj autorom udało się osiągnąć odpowiedni balans.

Opis miasta zajmuje lwią część podręcznika. Przedstawiona nam zostaje jego historia i tragiczne wydarzenia, które doprowadziły do upadku Neverwinter. Poznajemy losy jego odbudowy, nowy układ polityczny i sytuacje obecną. Autorzy opisali także okolice miasta, choć w dość zdawkowy sposób, ewidentnie kampania ma się toczyć w mieście. Na osobną wzmiankę zasługuje opis odbicia Neverwinter w Shadowfell, bowiem stanowi on dodatek w dodatku. To fajna lektura, wbrew pozorom czwarta edycja nie jest tak cukierkowa i układna.

W mieście działają wszystkie ikoniczne grupy Faerunu: znajdziemy tu szpiegów z Thay i wysłanników odrodzonego Netherilu. Możemy wejść w konflikt z drowami czy orkami, a o władzę nad miastem walczą jego obecny obrońca lord Neverember i nieuznający jego "tyranii" Synowie Alagondaru. Jeśli dodać do tego kilka pomniejszych grup czy kultów,otrzymujemy skomplikowana sytuacje polityczną, w której bohaterowie znajdą przygody, przyjaciół, wrogów i chwałę oraz skarby. Autorzy co i rusz zarzucają nas pomysłami na przygody, a wiele kluczowych elementów pozostawiają niewyjaśnionych, aby Prowadzący sam uznał, która wersja mu najbardziej pasuje. Ten właśnie zabieg świadczy o tym, że nauka nie poszła w las. Podczas gdy Forgotten Realms Campaign Guide był dość ubogi w zahaczki i jednoznaczny w opisie sytuacji, to Neverwinter Campaign Setting daje szerokie ple do popisu. Żadna z kampanii prowadzonych w mieście nie będzie dzięki nim taka sama, jak poprzednie.

Powrót do Neverwinter
Neverwinter to portowe miasto, które znaczeniem ustępuje jedynie Waterdeep. Było niegdyś klejnotem Północy, ale spadły na nie ogromne nieszczęścia, które położyły kres jego istnienia. Na szczęście ludzie są uparci i wrócili do zrujnowanych domów, poczęli je odbudowywać i Neverwinter podniosło się z gruzów. Niby jest to samo miasto co kiedyś, ale nie do końca. Wraz z nowymi osadnikami pojawili się szpiedzy i agenci różnych frakcji zainteresowanych przejęciem władzy, nowe kłopoty i odżyły stare waśnie.

Za pomocą tego zabiegu autorzy przemycają nam sporo materiału do gry. Pisałem wcześniej o tym że Prowadzący może wiele rzeczy sam sobie dopracować. Dla przykładu w jednej kampanii lord Neverember może być uczciwym i prawym człowiekiem, który z czystych pobudek chce odbudować miasto, a w innej chciwym i żądnym władzy tyranem. Sytuacja miasta jest więc zmienna i zawsze ciekawa. Bohaterowie działający na tych obszarach to ludzie pogranicza i autorzy podkreślają to niezwykle często. Co więcej, światła skierowane są na nich. W przeciwieństwie do reszty Zapomnianych Krain, tutaj nie ma "zawodników wagi ciężkiej", których nie ma jak ruszyć przed osiągnięciem dwudziestego poziomu doświadczenia. Kiedy koła pójdą w ruch i zacznie się pierwsza sesja ma prawo i powinno się wydarzyć wszystko, co przyczyni się do uatrakcyjnienia rozgrywki.

Podsumowanie
Podręcznik zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Choć zastąpił wyczekiwanego Ravenlofta, choć widać w nim reklamowe wybiegi któe mają przyciągnąć do gry komputerowej, jest bardzo udanym dodatkiem. Nie nazwałbym go campaign settingiem, bo do prowadzenia potrzebny jest opis Forgotten Realms, odwołując się do nomenklatury drugiej edycji nazwałbym fo Campaign Expansion. Podoba mi się, że zawarto w nim dużo pomysłów, dając  Prowadzącemu wolną rękę co do tego, jak je wykorzystać. To pudełko z narzędziami zamiast gotowego produktu w jednej wersji.

Osobom których nie odrzuca mechanika czwartej edycji Dungeons&Dragons gorąco polecam sięgnięcie po podręcznik, nie zawiodą się na nim. Jeśli gracie Parhfindera lub trójkę, warto przeczytać Neverwinter Campaign Setting dla zawartych w nim pomysłów, być możewykorzystacie je w swojej kampanii, bowiem trójka autorów wykonała kawał solidnej roboty.

1 komentarz:

  1. Już wcześniej słyszałem dużo dobrego o tym podręczniku. Dzięki za ten tekst, bo teraz mam całkiem nieźle wyrobioną opinię na jego temat.

    Czyli mówisz, że nie jest tak źle ze stosowaniem go, grając w 3.X? Dałoby się jakoś sensownie skonwertować mechaniczne ramy podręcznika?

    OdpowiedzUsuń