poniedziałek, 12 grudnia 2011

Marsz Upiornej Brygady cz. 2

Drugą sesje rozpoczęliśmy w okrojonym składzie, czyli zasadniczą trójką  jaka grała w większość poprzedniej kampanii. Dwoje pozostałych bohaterów prowadzonych było przez resztę drużyny.

Kiedy brat Splientershield i kilku wyznawców Moradina zaczęli święcić teren Zamku Invenress, bohaterowie zajęli pozycje w bramie. Chwile później okolicę przeszło drżenie i z ziemi zaczęły wykopywać się ożywieńce. Wąską ścieżką ruszyły zombie i szkielety. skoordynowany atak drużyny sprawił, że grupa została szybko rozbita. Keira i Belgos ruszyli wzdłuż murów, aby upewnić się że w innych miejscach nie doszło do przełamania obrony. Kilka chwil późnej okazało się, że to nie koniec ataku. Druga fala szkieletów zaatakowała bohaterów w barbakanie ale została odparta. Niespokojni zmarli zaatakowali jeszcze raz, ale i trzeci szturm został bez trudu odparty.


Kiedy brat Splintershield zakończył święcenie okolicy, nad zamkiem zapanowała cisza i spokój. Bohaterowie i osadnicy rozluźnili się, wszyscy wyczuwali zmianę nastroju. Ale w pewnym momencie pojawiła się postać, podążająca mozolnie w górę ścieżki. Bohaterowie wyszli mu na przeciw, instynktownie zatrzymując się wewnątrz wyświęconego obszaru. Zbliżający wędrowiec okazał się być potężnej postury rycerzem, zakutym w zbroję i zbrojonym w starodawny miecz. Co gorsza, jego sylwetka była półprzeźroczysta, nadchodzący był upiorem!

Duch przedstawił się jako Salazar Vladistone i zapytał, dlaczego bohaterowie bronią mu dostępu d grobu żony. Jak się okazało, rytuał brata Splintershielda nie pozwalał mu wkroczyć na poświęcony teren. Rozmowa nie była miła, duch  okazał się być butnym i dumnym rycerzem, który żądał aby intruzi wynieśli się z zamku. Quinn chciał z nim walczyć, ale brat Splintershield go powstrzymał. Koniec końców sytuacja była patowa: duch nie zgadzał się na przeniesienie grobu i żądał zniszczenia bariery, a bohaterowie się na to nie zgadzali. rozwścieczony Salazar odwrócił się i ruszył skąd przybył, zapowiadając złowieszczo: "Jeszcze się spotkamy i wtedy poczujecie gniew Widmowej Brygady!"

Minęło trochę czasu. U stóp zamku Inverness wyrosła niewielka, drewniana osada, otoczona palisadą. Ludzie pracowali z radością i energią, wznosząc domy, kaplicę, potrzebne budynki. Brat Splintershield pomagał w tym dziele, Mourngrym i jego ludzie polował na zwierzynę oraz patrolował głuszę w poszukiwaniu zagrożeń. Bohaterowie włączyli się w życie lokalnej społeczności, pomagając w budowie. W pewnym momencie zaczęli razem z Faldyrą badać historię okolicy i udało im się odnaleźć zaginioną strażnicę, którą zainteresowana była elfia czarodziejka. Po tym odkryciu zakończyliśmy spotkanie.

Zza ekranu Mistrza Gry
- Atak ożywieńców na bramę był skonstruowany tak, że w określonych rundach przybywały "posiłki". Jeśli walka trwałaby dłużej niż dwanaście rund, kres istnieniu ożywionych zwłok położyłby rytuał brata Splintershielda. Graczom poszło tak dobrze, że trzeciej fali nie było sensu rozgrywać. Pozostawieni samym sobie minioni nie byli w stanie im zagrozić.

- Szczególnie ciekawie wyszła sprawa poszukiwania strażnicy. wątek ten wyniknął z narracji i opowieści, zupełnie nie był przewidziany przez przygodę. Postanowiłem, że to będzie dobry pomysł na pokazanie mechaniki skill challange. Test był średniej trudności i na początek postanowiłem zaprezentować moją wersję wyzwania. Kiedy pierwszy raz czytałem o samej koncepcji, wyobrażałem sobie, że gracze będą deklarowali którą z umiejętności chcą wykorzystać, odpowiednio ją argumentując. Później okazało się że mogą je wybierać z listy danego skill challange, ale tutaj dałem chłopakom możliwość pęłnego wyboru. Efekt chyba im się spodobał, zwłaszcza, że znaleźli magiczną broń w strażnicy.

- Przygoda 'mruga okiem' do graczy. Zamek Inverness pochodzi z dawnego modułu Ghost tower of Inverness i dlatego "nie pasuje do okolicy". Choć dla samej przygody nie ma to znaczenia, miło było widzieć ten wyraz zamyślenia na twarzy graczy, którzy "gdzieś już tę nazwę słyszeli".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz