środa, 1 sierpnia 2012

Kroniki Doliny Nentir - ElfQuest - sesja 2

Druga pełnoprawna sesje miała miejsce 12 maja. Po raz kolejny zebrała się cała ekipa: Ania, Marcin, Adrian oraz nasza gospodyni, Io. Sekretem był fakt, że ustaliliśmy termin z ogromnym wyprzedzeniem i wszyscy, ewidentnie chcąc grać, dostosowali swoje plany do niego. Bardzo fajnie, taka rzecz ogromnie mnie motywuje, w przeciwieństwie do mozolnego "ucierania" terminu spotkań. Ale chyba o tym już pisałem.

Druga sesja miała być rozwinięciem pewnych elementów z pierwszej i posłużyć jako środkowy etap pewnej całości. Jako że z pewnych powodów moje plany na jesień stoją pod ogromnym znakiem zapytania, chciałem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: poprowadzić kompletną opowieść i otworzyć sobie furtkę, przez którą gładko przejdę do kontynuacji.

Bohaterowie kontynuowali patrol. Szlak prowadził ich nieuchronnie ku terenom pogranicznym z obszarami, gdzie rządziła Pajęcza Królowa. Zanim jednak bohaterowie wkroczyli na jej ziemie, dostrzegli polanę n skraju lasu, a na niej dość makabryczne znalezisko. Z konarów zwisały ciała dwóch, niewielkich istot, ewidentnie torturowanych w okrutny sposób. Trzeci stryczek był pusty, a  korze drzewa tkwił ułamany koniuszek noża. Po wyciągnięciu go na światło słoneczne, roztopił się i wyparował. Idranel zaczął nabierać podejrzeń, z kim on i przyjaciele mogą mieć do czynienia, kiedy jego obawy potwierdził Kirian. Wbrew pozorom nie natknął się na ślady, a zaskoczył go ich brak,. Jedyne tropy należały do uciekiniera, który ewidentnie zbieg w las.

Ślady prowadziły do dwóch kotlin, które rozdzielał pień zawalonego drzewa. Idranel postanowił sprawdzić wykrot po lewej i natknął się na pułapkę. Ktoś zostawił na ziemi symbol magiczny, który hipnotyzował każdego, kto nań spojrzał. Dzięki elfim zmysłom i naturze umysłu, kapłan otrząsnął się z letargu oraz zdołał ostrzec towarzyszy. Kiedy Elanor i Athoris mieli baczenie na okolicę, Kirian sprawdził drugi jar oraz wszedł do drzewa. Tam znalazł przedziwny kamień, wewnątrz którego, jak w łonie matki, ukryty był kształt niewielkiej istoty. Przypominała ona wyglądem te, których ciała znaleziono na polanie. Jasnym było, że to uciekinier, najprawdopodobniej podziemny gnom. To jeszcze bardziej upewniło czwórkę bohaterów, że są na tropie podjazdu mrocznych elfów.

Bohaterowie postanowili zaczekać na napastników. Choć obawiali się starcia z mrocznymi kuzynami, rozumowali że drowy będą wracać do siebie, najpewniej tą samą drogą, którą tu przybyły. Zapadła noc i jakież było zdziwienie bohaterów, kiedy pośród nocnej czerni zobaczyli parę fosforyzujących ślepi! Potem dostrzegli drugą, trzecią, piątą, dziesiątą. Szybo zdali sobie sprawę, że to nie wrogowie, których się spodziewali. Zamiast mrocznych elfów, stanęli oko w oo ze stadem pająków! Walka była tyleż trudna, co niebezpieczna. Pająki pluły sieciami, które unieruchamiały bohaterów i nacierały bez strachu. Koniec końców zostały pokonane i jasnym się stało, że należały do armii Pajęczej Królowej. Co więcej, bliższa inspekcja wykazała, że pokrywające je tatuaże są prześmiewczym i drwiącym wariantem znaków, jakie noszą drowy.

Wiedząc, że sprawy potoczyły się inaczej, niż zakładał plan, bohaterowie  zawrócili w kierunku polany. Gdy przed nimi w nocne niebo uderzył płomienie zrozumieli, że roczne elfy ominęły ich i wracały do domu. Po przybyciu na miejsce bohaterowie zastali pobojowisko. Wszędzie dookoła leżały ścierwa pająków, a dookoła unosił się zapach spalenizny. Kiedy elfy badały polanę z ziemi powstały trupy istot, które widzieli na drzewach, tym razem żadne krwi jako ożywieńcy. Kiedy drużyna się z nimi rozprawiła, przyszedł czas na zbadanie śladów. Jakież było zdziwienie, kiedy pośród nich znaleźli tropy... elfa! To oznaczało, że najprawdopodobniej ktoś z Falconesti wpadł w ręce drowów. Możliwości były trzy: mag, bard albo łowca, czyli ojciec Athoris. Po długiej i burzliwej dyskusji bohaterowie postanowili, że się rozdzielą. Idranel, Kirian i Athoris ruszyli śladem najeźdźców, Elanor postanowiła wrócić do Falconesti i poszukać wsparcia, oraz odpowiedzi, kto został porwany...

Zza ekranu Mistrza Gry
- Choć przygoda nadal była tworzona w locie i pod poczynania graczy, to miałem jedno założenie, że będą w niej mroczne elfy. Bardzo spodobało mi się założenie eventu na ten rok, poza tym zawsze darzyłem je ogromnym sentymentem. Polecam też film, który jest "zajawką" do Rise of the Underdark, jest ogromnie inspirujący i doskonale pokazuje, jak wygląda Podmrok.

- Gracze na dobre wrócili do AD&D, odstawiając mentalnie attack of opportunity czy ranki. Jednak da się zrobić krok do tyłu i dobrze bawić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz