sobota, 29 grudnia 2012

Podsumowanie 2012

Liczyłem że przed podsumowaniem 2012 roku uda mi się jeszcze napisać raport z sesji w Travellera, wzbogacony o mechanikę, ale wszystko wskazuje na to, że jutro nie zagramy. W takim razie chyba pójdę za modą, jaka się zrobiła ostatnimi czasy i podsumuję, jak ten rok wyglądał z mojego, erpegowego punktu widzenia. Do tego kilka planów na przyszłość, być może nawet uda się je zrealizować?

Ten rok stał pod znakiem ogromnych zmian w moim życiu. Jeśli w większości przypadków jestem w stanie rozdzielić hobby od obowiązków, teraz nie mogłem tego zrobić. Skutek był taki, że w czerwcu zakończyłem na jakiś czas aktywne granie w RPG offline. Pozostały mi spotkania przez internet i prawdę powiedziawszy mam mieszane uczucia z tym związane.

Granie przez sieć. Z jednej strony same zalety: nie trzeba wychodzić z domu, mogłem wreszcie pograć ze Smartfoxem, bo w realu byśmy chyba na sesji nigdy się nie spotkali. To w zasadzie jedyne zalety, bo nawet Skype nie zapewnia idealnego połączenia, zarówno Google Hangouts jak i Roll20.net mają swoje narowy, a prowadzenie przez internet to zupełnie inna para kaloszy, niż zwyczajna sesja. Powiedzenie "pokaż, a nie opowiadaj" można albo odwrócić, albo wywalić przez okno. Nie do końca mi się to podoba, ale na bezrybiu i rak ryba, trzeba się zadowolić tym, co jest, bo nie chcę być erpegowcem teoretykiem, co tylko gada, a nie gra. Jakieś medium jest, choć dalekie od ideału.

D&D 4E. Powolutku kompletuję sobie kolekcję, ale prowadziłem D&D niestety tylko na początku roku. Marsz Upiornej Brygady uważam za bardzo udaną kampanię, która w niesamowity sposób tchnęła życie w Moją Dolinę Nentir (TM). Szkoda tylko, że nie udało się przekuć tego sukcesu w coś więcej, ale cóż... problemy, brak zaangażowania i beta Diablo 3 położyły kres drużynie, która zakończyła kampanię w Pathfindera. Liczę, że uda mi się wrócić do Lochów i Smoków, ale na razie nie mam żadnych konkretnych planów.

Swords&Wizardry: Skraj Północy. Onljanowy sandbox przy wykorzystaniu prostych zasad okazał się być nadzwyczaj fajnym i pamiętnym przeżyciem. Kontynuując koncepcję "wspólnego świata" poprowadziłem dziesięć sesji, opierając się na losowych wątkach, spotkaniach i kompletnej swobodzie. Inspiracje czerpałem zewsząd i dawałem graczom wolną rękę. Jak na taki styl gry przystało, zakończenie było tyleż niespodziewane, co mocne i na długo je zapamiętam. Wydarzenia z tej rozgrywki dorzuciły kilka cegiełek do Mojej Doliny Nentir (TM). O czym kilka słów niżej. Dobrze się bawiłem prowadząc, przekonałem, że S&W nie jest taką mechaniką, jakiej poszukiwałem, a przy okazji znalazłem bardzo fajną drużynę.

Swords&Wizardry: Haloween Special. Specjalna sesja z duchami i echem Ravenloftu w tle. Kiedy oglądałem Battlestar Galactica ogromnie i się podobało, jak twórcy potrafili się inspirować swoją własną twórczością. Powstawały epizody sieciowe, dodatkowe filmy, uniwersum żyło. Coś podobnego miałem w przypadku tej sesji, gdzie wróciłem do niezamkniętych wątków ze Skraju Północy. Fajna, klimatyczna sesja z tajemnicą, walką i wyraźnymi postaciami. Jeden z graczy napisał mi, że tak właśnie chciał spędzić Święto Duchów, czy można prosić o lepszą rekomendację i nagrodę?

AD&D: ElfQuest. Gwóźdź programu bym powiedział. Udało mi się zebrać ekipę z którą grałem za dawnych czasów w "adeki" i poprowadzić mini-kampanię jak za dawnych czasów. Masa radości przy losowaniu  bohaterów, niespodziewany zwrot przy tworzeniu drużyny i trzy fajne sesje, pełne akcji, odgrywania ról i pomysłów. Bardzo żałuję, że było ich tak mało i mam nadzieję, że będziemy w stanie znowu zagrać, ale cóż pewne WAŻNE SPRAWY mają precedens. Niezależnie od tego, wiem już, że nie trzeba nowych edycji, aby świetnie się bawić. Starusieńkie "adeki" pobiły grywalnością Pathfindery czy inne wynalazki, a wskoczenie w stare buty było przyjemne, zabawne i sprawiło mi ogromną radość. Do końca przekonałem się, że edycja 3.x nie jest dla mnie.

Distant Suns: Traveller. Kontynuacja drużyny Skraju Północy, czyli próba odnalezienia się w nowym systemie i konwencji. Prowadzenie SF od dawna było moim marzeniem, ponieważ trochę już mi się smoki, magia i krainy fantasy przejadły. Opracowałem setting i sandboxa, wymyśliłem kilku Patronów, linii wydarzeń i... jakieś fatum wisi. Ciągle przekładamy sesje, mamy problemy z wejściem w rytm grania. Kiedy już się uda spotkać, jest bardzo fajnie, ale coś zawsze staje na przeszkodzie, aby zagrać zgodnie z planem. No cóż, zobaczymy, jak to będzie dalej szło, ale jestem zdeterminowany.

Inne sprawy. Zacząłem pisać dla Rebel Timesa i sprawia mi to ogromną przyjemność. Niestety, kilka projektów jakie miałem, wisi w development hell tylko wyrzuty sumienia z ich powodów nie pozwalają mi niekiedy od razu zasnąć. Niestety, nie jestem tak bardzo pr0, jak chciałbym o sobie myśleć. Mam tu na myśli różne rozgrzebane rzeczy do Savage Worlds (jak spojrzę na tempo pracy oraz systematyczność Umberto Pignatellego, to mi po prostu głupio), stronę o FATE (Encu, przepraszam, ale małą styczność z systemem sprawia, że nie myślę o nim non-stop) czy kilka innych spraw, o których nawet teraz nie pamiętam...

Blog. Jak widzicie, piszę z doskoku. Na początku roku miałem plan, aby zamieszczać po dwie rzeczowe notki tygodniowo. Niestety, życie i WAŻNE SPRAWY zweryfikowały mój zamiar. Piszę, kiedy mogę, czyli na przykład teraz, w piątek, bardzo późnym wieczorem. Nie wiem jak będzie w przyszłości, zobaczymy, natomiast będę się starał prowadzić bloga tak intensywnie, jak pozwolą mi na to obowiązki.

Na zakończenie, chciałbym bardzo serdecznie podziękować wszystkim, z którymi miałem okazję grać i spotkać się w tym roku. Nie będę sztucznie rozdymał posta i i wyliczał osób, zwłaszcza, że przy moim roztargnieniu mógłbym kogoś pominąć i zrobić takiej osobie przykrość. Dość powiedzieć, że spędzanie wolnego czasu w Waszym towarzystwie dało mi ogromną radość i dużo sił. To był dla mnie trudny i ciężki rok. Bardzo dużo się zmieniło i  pomogliście mi przejść przez te turbulencje.

Wszystkiego najlepszego w nadchodzącym 2013 roku!

2 komentarze:

  1. Świetne podsumowanie, aż chciało by się więcej takich w blogosferze, a nie typowo laverisiańskich rozegrałem xxx sesji, zabiłem xxx gobosów, wkurzyłem xx mistrzów gry ;)
    No i życzę udanego 2013 erpegowo i nie tylko roku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nentir było fajne, bardzo fajne. Takie low fantasy, w których trzeba się było martwić o wszystko. żal postaci:(

    OdpowiedzUsuń